Pierwsze skojarzenie może przywodzić na myśl negatywne skutki posiadanej wiedzy. Może chodzi o to, że „mniej wiesz, lepiej śpisz” lub jak pisał Tołstoj: „Lepiej jest wiedzieć mniej niż można, niźli więcej niż trzeba”? Otóż zupełnie nie tędy droga. To trochę pokrętnie nazwane zjawisko jest naukowo klasyfikowane jako rodzaj przeszkody w komunikacji międzyludzkiej.

Co faktycznie kryje się, za zjawiskiem nazwanym „klątwą wiedzy”?

Z pewnością każdy z nas, mógł znaleźć się w sytuacji, w której nie do końca rozumiał, o czym się do niego mówi, np.:

  • Zakupy w sklepie hydraulicznym, w którym z pozoru proste zadanie zakupu złączki rurowej, okazuje się zderzeniem z inną rzeczywistością. Nagle okazuje się, że sprzedawca (pomimo iż chyba jest Polakiem) nie posługuje się tym samym, dobrze znanym ci językiem ojczystym. Przymilny uśmiech, z którym cię powitał i zasypał pytaniami, czy to ma być: nypel, mimośród, czy może śrubunek, obnażył jego prawdziwe oblicze. To nie jest przyjazny sprzedawca. To szelmowsko uśmiechający się kosmita, który z satysfakcją patrzy na twoją bezradność.
  • Wizyta u lekarza, na której słyszysz, że trzeba zrobić badanie poziomu FT3 i FT4, TRS oraz TSH. Błyskawicznie robi ci się gorąco. Po chwili namysłu lekarz patrzy na ciebie i dodaje, że przyda się jeszcze anty-TG. Tego jest za dużo. Ciśnienie tak ci skoczyło, że widzisz mroczki przed oczyma. Spokojnie, to rutynowe badania tarczycy. Nie ma się czym denerwować, uspokaja cię zniesmaczony twoją reakcją pan doktor.

Obydwie sytuacje przysporzyły ci sporo stresu. Jak sądzisz? Dopadła cię klątwa własnej niewiedzy, czy może klątwa zbyt fachowej wiedzy twoich rozmówców?

  • Ze sklepu wyszedłbyś z niczym, gdyby nie stojący za tobą w kolejce sympatyczny hydraulik. W trzech pytaniach pomógł ci wybrać właściwy element. Kupione, ale sprzedawcy należy się „do widzenia” z nutą dezaprobaty w głosie.
  • Osiedlowa przychodnia nie została ostatecznie miejscem, w którym doszło u ciebie do zawału serca. Jednak nie od razu po wyjściu udało się pozbyć ucisku w żołądku. Czy ten lekarz nie mógł od razu wyjaśnić ci charakteru badań?

Takie zdarzenia są codziennością, którą niewiele osób zaprząta sobie głowę. Są jednak ludzie stawiający sobie właściwą komunikację na pierwszym planie.

Świadomość problemu to wiedza na odczynianie nawet najcięższych klątw

Jedno z najbardziej wnikliwie badanych współcześnie zjawisk w relacjach międzyludzkich dotyczy zagadnienia wzajemnej komunikacji. Kontrolowanie języka jest tworzeniem pewnego nurtu myślenia. Nie ma w nim miejsca na klątwę wiedzy.

  1. Jak rozmawiać z klientem, aby przekonać go do zakupu?
  2. W jaki sposób prowadzić wykład, żeby studenci zrozumieli zagadnienie?
  3. Jakie argumenty przedstawić, aby przekonać pacjenta do badań profilaktycznych?

Przeczytaj również: AIDA – czym jest i jak jej używać?

Wszędzie tam, gdzie dochodzi do interakcji pomiędzy dwoma stronami transakcji, negocjacji czy dialogu. Podstawą sukcesu jest stworzenie zrozumiałego przekazu. Osoby, które formułują informację często zapominają, że same nie są jej adwersarzem. Tymczasem, odpowiedzialność za przekaz zawsze jest przypisana jego twórcy. Diagnozowanie sytuacji komunikacyjnej, pozwala na wyeliminowanie błędów w przekazie tak, aby dostosować go do możliwości poznawczych odbiorcy.

Jakie praktyki, pozwalają odczynić urok klątwy wiedzy?

Scenariusz jest doskonale znany. Dziesiątki jak nie steki razy opisany przez autorów baśni oraz branżowych analityków.

Klątwę złego słowa zdejmuje, dobre słowo

W bajkach dobra wróżka, wypowiada odpowiednią formułkę, która przy dotknięciu czarodziejskiej różdżki zdejmuje przekleństwo. W realnym świecie autor modyfikuje dobór słów tak, aby mógł być zrozumiany.

Klątwa wiedzy – podsumowanie

Wiele publikacji poświecono zachwalaniu prostoty języka. Nie jest to jednak uniwersalna formuła, którą tak samo łatwo przyporządkować w każdym miejscu. Przecież branżowe obszary ze swojej definicji obejmują zagadnienia, które są obce szerszej publice. Specjaliści, którzy świadomie budują przekaz, biorą korektę na inny poziom odbiorcy. Zdają sobie bowiem sprawę, że mogą być nie tylko nie zrozumiani, ale po prostu zignorowani.

Autor tekstu: Agnieszka Olesińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *